Twoja strona, blog, portal, aplikacja, czy cokolwiek innego funkcjonującego w internecie odnosi sukces, jest rozpoznawalne na całym świecie, korzystają z niego miliony użytkowników. I to codziennie! Ale Tobie… wciąż jest mało. Chcesz ponownie zrobić szum wokół swojej usługi. Po to, żeby na nowo ludzie zaczęli o niej mówić, pisać i tym samym – rozpowszechniać wśród kolejnych osób. Zjawisko to nie jest niczym odkrywczym. Tak było od dawna, jest i będzie. Każdy na rynku chce utrzymać się jak najdłużej, być znanym i bogatym. Więc jak w takim momencie w pełni skutecznie postąpić? Instagram zna odpowiedź!

Zmieńmy ikonkę i kolory, a wszyscy na nowo będą o nas mówić! Taki tok myślenia najprawdopodobniej działał w tęgich głowach osób, które są odpowiedzialne za promocję dobrze znanej nam aplikacji. I mimo wszystko, trudno jest się z tym nie zgodzić. Plan wypalił! Wszystko poszło po ich myśli! Instagram ponownie jest w centrum uwagi milionów osób, które swoimi opiniami dzielą się poprzez internet.
Od razu zaznaczam – tak! Wiem, że i ja wciągnąłem się w to wszystko, tworząc tego posta!
Niezły ruch, Instagramie. Niezły ruch…
Jeśli jednak ktoś nie korzysta z tej aplikacji albo przez ostatnie trzy doby siedział zamknięty w piwnicy – śpieszę z szybkim wytłumaczeniem sytuacji. Jej twórcy 11. maja wydali dość znaczącą aktualizację, która zaciekawiła wszystkich stałych użytkowników. Ogłoszono dwie fundamentalne zmiany – zupełnie nowe logo Instagrama, które oficjalnie zastąpiło dobrze nam znany aparacik, a także odświeżony, bardziej minimalistyczny i dość szarawy interfejs. Jak to dokładnie wygląda? Tak ostatnie zmiany promują twórcy:
Wszystko. Zostało. Uproszczone. Od razu pojawiła się fala krytyki ze strony internautów, którym po obejrzeniu powyższego wideo lub ściągnięciu aktualizacji na swoje telefony zdecydowanie nie spodobały się wprowadzone zmiany. Ci, którym najbardziej zależało na starym wyglądzie, zaczęli od licznych komentarzy pod statusami na fanpage’u Instagrama na Facebooku, czy też na profilu twórców w samej ich aplikacji. Ci szczycący się większą kreatywnością postanowili podejść do sprawy bardziej humorystycznie i z dystansem, tworząc różnego rodzaju memy, gify i filmy, w których nowe logo nabiera zupełnie innych, często naciąganych, ale wciąż zabawnych wcieleń. Porównanie ikonki Instagrama do jednego z szablonów WordArta, które dobrze kojarzymy z Microsoft Office sprzed… 20 lat? Czemu nie!
https://twitter.com/UltraLinx/status/730414715642482688
Nie da się ukryć – aplikacja ponownie jest w centrum uwagi i robi wokół siebie hałas. Ludzie o niej mówią i piszą. Jestem nawet pewien, że dzięki temu zwiększy się jej zasięg, a jej nazwa będzie teraz znana jeszcze większemu gronu osób. W sumie o to chodziło specom od promocji, prawda? Kosztem opinii użytkowników, ale mimo wszystko cel osiągnięty. Ode mnie lecą szczere i zasłużone gratulacje dla pomysłodawców. Tym bardziej, że aktualizacja ta i tak nie spowoduje żadnych liczących się spadków statystyk! Ludzie wciąż po przebudzeniu będą kontrolować nowe zdjęcia znajomych, dodawać własne gdy tylko strzelą selfie wraz ze znajomymi, a potem oleją ich na pięć minut, aby dobrać odpowiednie tagi. Liczba ściągnięć Instagrama również pójdzie w górę.
A to wszystko dlatego, że nie zrobiono nic rewolucyjnego. Czegoś, co naprawdę mogłoby odtrącić użytkowników. Nowa ikonka? I tak z reguły widzimy ją tylko wtedy, kiedy chcemy otworzyć aplikację z menu naszego telefonu. Odebranie interfejsowi i tak znikomej ilości kolorów na rzecz szarego i różowego (ten tylko przy serduszkach)? Trudno, może wygląda nieco mniej atrakcyjnie i bardziej smętnie, ale to tylko kilka przycisków, które wciąż posiadają taką samą funkcję jak wcześniej. Nadal wiemy co nacisnąć, żeby dodać nowe zdjęcie, wejść w swój profil lub poszukać nowych kont do obserwowania. Tylko tyle w tym Instagramie nam potrzebne.

Na tym przykładzie można zaobserwować niezwykle ciekawe zjawisko, które ma obecnie miejsce w internecie. I nie jest to wyjątkowa sytuacja! Wystarczy, że zrobi się coś nieznacznego, niedużego, w sumie to nieistotnego, a reakcje wywoływane są natychmiastowo i to często w skali większej niż mogłoby się wydawać. Wystarczy wycelować w coś, z czym ludzie są odpowiednio zaznajomieni, jest im coś bliskie, do czegoś są przyzwyczajeni. A kiedy zrobi się coś nowego, wprowadzi jakąś zmianę lub chociaż wyrazi się opinię godzącą w to, co dotychczasowe – szybko otrzymamy odpowiedzi zwrotne, a te z reguły są nieprzyjemnie do nas nastawione.
Bo czy pamiętacie o jakiejkolwiek wirtualnej zmianie, która spotkałaby się z entuzjazmem, poparciem lub chociaż przychylnością użytkowników? Stale zmieniany na przestrzeni lat wygląd serwisu YouTube – każdy następny coraz gorszy! Aktualizacja, która sprawiła, że tweety wyświetlają się nie od najnowszego do najstarszego lecz względem tego, co algorytm uznał za najciekawsze dla nas – mijanie się z celem Twittera! Jeszcze niedawno wprowadzona nowa funkcja reakcji na facebookowe statusy – a po co to komu, jeszcze gdyby chociaż jakieś fajne opcje tam były, typu „O kurwa”!

Prawda jest jednak taka, że z początku wszyscy są świadomi i przygotowani na to, że zaleje ich fala krytyki, jednak z czasem ludzie najzwyczajniej do nowości przyzwyczają się. Bo jedynie do tego to wszystko się sprowadza. Osobiście nie znam osoby, która zrezygnowałaby z korzystania z YouTube’a, Twittera lub Facebooka tylko dlatego, że dodano tam drobne, nowe funkcje, a cała reszta działa jak do tej pory działać miała :)
Często można spotkać takie chwyty, zwłaszcza teraz, gdy większość osób ŻYJE w internecie, lub uważa Internet za nieodłączną część swojego życia – administratorzy danych portali robią wszystko by ludzi przy tym życiu utrzymać. Co do samej aplikacji… różni się ona znacznie, szum uzyskała, ale to prawda – wśród fanów Instagrama za pewne te zmiany nic nowego nie wniosły. A już zupełnie nic do rzeczy osobom posiadającym Windows Phone… (meh)
PolubieniePolubienie
Twórcy aplikacji robią po prostu to, na czym się znają. Wiedzą, że ludzie sami potrafią zrobić hałas, więc jedynie to wykorzystują. Z punktu widzenia promocji – lepiej się nie da :)
PolubieniePolubienie