Jak to dobrze, że istnieją kina studyjne i ich niszowy repertuar! Jako przeciętny zjadacz blockbusterów, na lwią część filmów wybieram się do multipleksów. Po prostu te wszystkie wysokobudżetowe produkcje trafiają w moje gusta. Jednak z drugiej strony jestem zdania, że nie powinno się ograniczać tylko do nich. Choć z pewnością dostarczą niezapomnianych wrażeń i rozrywki idealnej do zajadania popcornu, to jednak warto od czasu do czasu wybrać się na coś ambitnego. A takiego typu kina w multipleksach jest niestety coraz mniej. Dlatego jeśli tylko jest okazja, opłaca się przejść się do mniejszej instytucji, która oferuje bardziej niszowe tytuły.

Źródło: filmweb.pl
Japońskim „Mirai” zainteresowałem się jeszcze przed nominacją do Oscarów w kategorii długometrażowych animacji. Zwiastun zachęcał do seansu, sama produkcja zbierała bardzo pozytywne oceny płynące z krajów, gdzie premiera miała miejsce szybciej niż u nas, a poza tym nie często w Polsce ma się możliwość obejrzenia anime na wielkim ekranie.
Czytaj dalej „Mirai” – Ludzka opowieść w przyjemnym, japońskim stylu